Sunday, May 31, 2009

geniusz futbolu




Włodar, Nędza, Władeczek, Wąski, Pułkownik... - Piotr Włodarczyk dorobił się wielu pseudonimów, bo też postać to niewątpliwie nietuzinkowa. Niejednokrotnie wprowadzał fanów z ulicy Łazienkowskiej w stan euforii, jak choćby w pamiętnym, wygranym 5:1 meczu z krakowską Wisłą w maju 2005, w którym trzykrotnie pokonywał bramkarza nowokreowanych mistrzów Polski. Znacznie częściej jednak swoją nieskutecznością doprowadzał kibiców do stanów przedzawałowych i wyrywania włosów z głowy, a jego wyjątkowy talent do marnowania najdogodniejszych nawet sytuacji strzeleckich przeszedł wręcz do legendy. Pomimo tego był powszechnie lubiany ze względu na swoją pogodną i prostoduszną naturę, w której próżno by szukać gwiazdorskich manier. Kiedy klubowy spiker w chwili ekstatycznej radości okrzyknął go "geniuszem futbolu", Władeczek z właściwą sobie skromnością skomentował to w wywiadzie dla Trybuny: "Trochę przesadził... Niewiele, ale trochę." Dlatego też, nawet jeśli owacje, jakimi nieraz żegnali go bywalcy Stadionu Wojska Polskiego, podszyte były często szyderstwem, to jednak w tym szyderstwie pobrzmiewała zawsze nutka pobłażliwej sympatii...

No comments:

Post a Comment

Powered By Blogger